Tożsamość ocalenia

Zbrodnia i kara

Natasza nie czyta Dostojewskiego. Już nie. Nie wzrusza jej los prostytutki, która modli się za bohatera. Cała powieść wydaje się Nataszy oszustwem. Czymś, na czym nie może polegać. Bohater, który zabił, według autora powieści jest dużo ciekawszą postacią niż ofiara zbrodni. Poświęcił mu prawie pięćset stron! Gdyby Natasza umiała pisać napisałaby powieść o staruszce żyjącej z lichwy. O tej samej, która czekała na zwrot pożyczki, a doczekała się śmierci zadanej z zimną krwią. Natasza do tej pory pamięta opis płaszcza mężczyzny, który zaplanował mord. Specjalnie wszytą pętelkę pod płaszczem, w którą łotr wsadził trzonek siekiery.

Fiodor Dostojewski, bohater wielu kapłanów, jest piewcą ocalałego do dzisiaj chrześcijaństwa. Tego chrześcijaństwa, gdzie główny bohater jest mordercą, a jego zbawienie leży w modlitwie prostytutki. Brakuje tylko gorejącego krzewu i wielu pasterzy.

Wszystko się teraz miesza, jak w potrząsanej przez dziecko zabawce. Szklana kula wszechświata wypełniona drobnym, białym pyłem, obracana w uśmiechniętych dłoniach pyzatego Dzieciątka. Bam! Jeden niezręczny ruch i piłeczka świata wpada w otchłań ciemności. Oto paruzja na miarę Małej Tereski. Czy na pewno to prawda o Bogu?

Przyjaciel Nataszy, ukraiński artysta, nienawidzi sztuki rosyjskiej za monarchiczne chrześcijaństwo, za upiorne zabawy w wojnę, za lekceważenie ofiar i za zbrodniarzy-bohaterów. Natasza widzi coraz bardziej, coraz wyraźniej słyszy. Ciemności wyznawców Boga najlepszego z najlepszych przetaczają się ponad głowami gapiów. Ktoś je kremówkę. Ktoś kaszle. Dwóch kleryków uprawia seks w pokoju biskupa. Bohater wdrapuje się na ambonę. Dzwoni dzwon. Bohaterka wychodzi z ciemnicy.

+++

Twarz debila, ten wzruszający moment

Natasza ma nadzieję. Jednak nadzieja okazuje się nie dla niej przeznaczona. Otrzyma ją debil z wielkimi uszami, z nalaną twarzą i świecą gromniczną w niedźwiedzich łapach. Stoi w progu małego, polskiego mieszkania ze światełkiem. Radość i duma Matki- Polki. Natasza z przerażeniem znajduje tą fotografię na stronie kapłana, z którym wiązała zbyt wielką nadzieję. Teraz już wie. A to dopiero początek tej wyboistej drogi, na której fotografie okażą się kamieniami milowymi, obrazem wszechświata, włosami na obwisłych jajach i światłem Boga przenikającym do serc wielu.

Natasza bierze odważnie światło w swoje ręce.

Dodaj komentarz